
W poniedziałkowe popołudnie, w łódzkiej dzielnicy, doszło do niebezpiecznego incydentu, który mógł zakończyć się tragedią. Na czwartym piętrze bloku przy ul. Rodakowskiego wybuch gazu spowodował pożar, wymagający interwencji dziesięciu zastępów straży pożarnej. Na szczęście, nikt nie ucierpiał w tym zdarzeniu. Niemniej jednak, jego przyczyny budzą poważny niepokój.
Kontrowersyjne kulisy zdarzenia
Śledztwo wykazało, że eksplozję spowodował 72-letni mężczyzna, który z premedytacją odkręcił gaz i umieścił w kuchni zapalony znicz. Jego motywem była chęć zemsty na byłej żonie oraz synu. Na szczęście, podczas wybuchu nikt z nich nie znajdował się w mieszkaniu. Siła eksplozji była jednak na tyle duża, że wyrzuciła przedmioty na zewnątrz budynku, uszkadzając przy tym kilka zaparkowanych pojazdów.
Reakcja służb i zatrzymanie sprawcy
Po przeprowadzeniu swojego zamierzenia, mężczyzna opuścił miejsce zdarzenia samochodem. Policji udało się go zatrzymać stosunkowo szybko, a badanie alkomatem wykazało, że miał ponad dwa promile alkoholu we krwi. Został oskarżony o stworzenie zagrożenia życia dla wielu osób oraz mienia w dużych rozmiarach, a także o prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu.
Postępowanie sądowe i potencjalne konsekwencje
Oskarżony przyznał się do zarzucanych czynów, tłumacząc, że nie przewidział rozmiaru szkód, które spowoduje. Prokuratura wystąpiła z wnioskiem o jego tymczasowe aresztowanie na trzy miesiące. W przypadku skazania, mężczyźnie grozi do 10 lat pozbawienia wolności. To wydarzenie stanowi poważne przypomnienie o konsekwencjach działań pod wpływem emocji i alkoholu.